Jakie tajemnice skrywa w sobie życie Cassandry?

Hej! Przepraszam bardzo tych, którzy mimo braków postów odwiedzali mojego bloga! Bardzo mi przykro, że tyle czasu się nie odzywałam, ale wreszcie jest opowiadanie! Jest odrobinę wzorowane Pamiętnikiem Wiktorii Granger, ale akcja rozgrywa się w zupełnie innym czasie, także bohaterowie i fabuła są zupełnie inne! Za jakiekolwiek błędy z góry bardzo przepraszam! :D Zapraszam bardzo gorąco do czytania i pozdrawiam serdecznie! 

~Cass
PROLOG
Dlaczego biegnę? Gdzie jestem? Wokół mnie tylko mrok...Przenika mnie na wskroś. Zatapiam się w nim. Pomocy! Pomocy...

Krzyk, to on był powodem mojej pobudki. Przetarłam oczy i spojrzałam na zegarek. 9:15.
-Cholera! - Zaklęłam. Jak zwykle muszę obudzić się za późno. Zrzuciłam z siebie kołdrę i wsunęłam nogi w miękkie kapcie. Złapałam pierwsze lepsze ubrania i pognałam do łazienki. Rzuciłam ciuchy na podłogę i odkręciłam wodę pod prysznicem. Zdjęłam z siebie piżamę i weszłam do kabiny. Gorące strumienie spływały po nagim ciele, rozluźniając mięśnie. Umyłam włosy, a potem całe ciało moim ulubionym nektarem o zapachu borówki.
- Cassandra! - To mama. Mam przechlapane. - Cassandra gdzie Ty jesteś?
- W łazience! - Odkrzyknęłam i szybko wyskoczyłam spod prysznica. Na mokre ciało narzuciłam ubrania a na włosach zawinęłam turban z ręcznika. - Już idę!
Pokonując po dwa stopnie naraz wbiegłam po krętych schodach do pokoju. Podłączyłam do kontaktu suszarkę i szybko podsuszyłam włosy. Nałożyłam na stopy kozaki, a w rękę złapałam plecak z rzeczami. Rozglądnęłam się szybko po pokoju, w obawie, że zapomnę jakiejś ważnej rzeczy. Upewniona, że mam wszystko czego potrzebuję zeszłam na parter.
- No nareszcie. - Mama spojrzała na mnie z ukosa. - Ileż można na Ciebie czekać.
Przepraszam, zapomniałam nastawić budzik. - Odpowiedziałam chwytając czerwone jabłko i pakując je do plecaka.
Mama tylko westchnęła i powiedziała. -Twoja walizka jest w samochodzie, bilet masz w kieszeni kurtki, list wsadziłam do Twojego plecaka...A i pieniądze masz w białej kopercie, schowanej w ubraniach.
- Dobrze, dziękuję. - Uśmiechnęłam się i zarzuciłam na siebie parkę. Wokół szyi owinęłam komin, a ręce wsunęłam w rękawiczki. Założyłam plecak, a w uszy włożyłam słuchawki.
Ostatni raz spojrzałam na wnętrze mojego domu i wyszłam na taras. Z Playlisty wybrałam pierwszą lepszą piosenkę i odpłynęłam w świat muzyki.

                                          *Dwie godziny później*
Siedziałam oparta twarzą o szybę. Wsłuchana w spokojne tony obserwowałam krajobraz migający mi przed oczami. Tak naprawdę to nie odpowiedziałam jeszcze nic o sobie. Mam na imię Cassandra. Cassandra Blue. W skrócie Cass, Casa, Cara, jak kto woli. Osobiście najbardziej lubię wersję Cass. Żyję na tym świecie 14 lat. Jestem średniego wzrostu, nie za wysoka, ani nie za niska. Blondynka, włosy do połowy pleców. W rodowodzie jest napisane, że moje oczy mają bliżej nie określony kolor. Przypominają trochę ocean, przechodzą z niebieskiego w błękit i potem w miętę i turkus. Mam gładką cerę bez najmniejszych wyprysków. Dojrzewanie oszczędziło mnie i nie pokarało trądzikiem młodzieńczym, zmorą nastolatek w moim wieku, a nawet i młodszych. Podskoczyłam nerwowo, gdy ktoś położył dłoń na moim ramieniu. Obróciłam głowę i ujrzałam dziewczynę, mniej więcej w moim wieku. Jej twarz pokrywały pojedyncze piegi w okolicy nosa i policzków. Miała rude, kręcone włosy i niepasujące do reszty jaskrawo-niebieskie oczy. Podobne do moich lecz bardziej stonowane. Wyjęłam z uszu słuchawki by usłyszeć co dziewczyna ma mi do powiedzenia.
- ...Musisz tam szybko iść bo się pozabijają. - Rudowłosa z ożywieniem gestykulowała rękami.
- Eee...mogłabyś powtórzyć od początku bo tak jakby nie usłyszałam. - Odparłam zdezorientowana.
- Mówiłam, że Cody Johnson i Lucas Hoover, pobili się o Ciebie! Nikt nie może ich rozdzielić, dlatego musisz szybko tam iść bo się pozabijają!
- Że co?! - Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. - Nie pomyliłaś mnie przypadkiem z kimś innym? - Powiedziałam z nadzieją. Teraz tylko brakowało mi być obiektem westchnień, jakichś dwóch idiotów.
- Och, na pewno nie! Tylko Ty jedyna w piątym roczniku masz oczy, które pasowałyby do opisów Cody'ego. To mój dobry kumpel, podobałaś mu się już w pierwszym roku nauki w Hogwarcie. Opowiadał mi o Tobie, ale nie sądziłam, że posunie się do bójki. - Powiedziała dziewczyna, a jej oczy posmutniały gdy wypowiadała to zdanie. - Szkoda czasu na gadanie, chodźmy bo naprawdę zrobią sobie krzywdę.
Westchnęłam i zastanawiając się nad tym kim są Cody oraz Lucas wyszłam za Rudowłosą z przedziału.
- Tak w ogóle mam na imię Lisa- Powiedziała dziewczyna.
- Cassandra. - Odparłam przestraszona. Przeszłyśmy przez kilka wagonów zanim dotarłyśmy do tego który zajmowali chłopcy z piątego rocznika. Dziewczyna poprowadziła mnie do jednego z przedziałów w którym dwóch chłopaków okładało się pięściami.
- O Boże...-Szepnęłam stając w drzwiach.
- Cody, Lucas! - Krzyknęła Lisa. - Uspokójcie się wreszcie!
Uczniowie obrócili się w naszą stronę, a zauważając mnie stanęli w bezruchu. Chłopak po stojący po prawej stronie miał brązowe krótko przystrzyżone włosy, postawioną grzywkę i nawet ładne piwne oczy.
- To Lucas. - Szepnęła do mnie Lisa, zauważając jak przyglądam się chłopakowi.
- Dzięki. -Odparłam również szeptem, po czym spojrzałam na drugiego chłopaka.
Poznałam go,widywałam go często w pokoju wspólnym Gryfonów. Cody był blondynem, o jasnej cerze, miał podobną do Lucasa fryzurę, a jego oczy...Jego oczy były niesamowite. Intensywnie zielone, najjaśniejsze tuż przy źrenicach, a najciemniejsze na samym końcu tęczówki.
W pewnym momencie nasze spojrzenia się spotkały, a ja zamarłam w bezruchu. Zaczęły ogarniać mnie dreszcze strachu. Nie mogłam tam zostać.
- Eee...to ja już pójdę. - Rzuciłam tylko i pobiegłam przed siebie poprzez wagony. Zatrzymałam się dopiero przy swoim przedziale. Weszłam do niego, zamknęłam drzwi i zasunęłam zasłony. Włożyłam do uszu słuchawki, włączyłam muzykę, usiadłam na fotelu obejmując rękami kolana i wpatrywałam się w szare chmury za oknem. Po jakiejś godzinie piosenki z playlisty skończyły się. Wyjęłam z uszu słuchawki i rozprostowałam nogi. Zawsze odmawiałam podróżowania ze skrzynią, dlatego do Hogwartu zabierałam ze sobą walizkę. Wyjęłam z niej teraz podręcznik do zielarstwa i zaczęłam czytać ostatni temat. Chwilę później usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Nie chciałam z nikim rozmawiać, ale wstałam i odblokowałam zasuwę, po czym ponownie zajęłam miejsce na kanapie. Drzwi uchyliły się i pojawiła się w nim głowa Cody'ego.
- Wolne? - Zapytał.
- Eee...tak jakby. - Odpowiedziałam, starając się unikać jego wzroku.
- Czyli mogę wejść? - Uśmiechnął się przyprawiając mnie o kolejne dreszcze. Nie wiedziałam czego się boję. Dlaczego ten chłopak wywołał we mnie taki lęk?
- Jak musisz. - Powróciłam do książki udając, że nie obchodzi mnie co zrobi.
Cody wszedł i zamknął za sobą drzwi. Usiadł naprzeciwko mnie i przyglądał mi się chwilę.
- Jestem Cody. - Powiedział po chwili niezręcznego milczenia.
- Wiem. - Odpowiedziałam nadal nie odrywając wzroku od książki.
- Przyszedłem, bo chciałem Cię przeprosić, że musiałaś oglądać tą bójkę. Trochę głupio wyszło. - Wyjął podręcznik z moich rąk i odłożył na bok zmuszając mnie bym na niego spojrzała.
- Chcesz mieć podręcznik to sobie kup. - Powiedziałam beznamiętnym tonem zabierając książkę i chowając ją do plecaka. - A jeśli chodzi o tamto. - Machnęłam ręką w tył imitując cofanie w czasie. - To nic się nie stało. W sumie nawet mnie to nie obchodzi.
- Aha. - Odparł. W jego głosie usłyszałam rozczarowanie. Spodziewałam się smutku, złości, ale nie rozczarowania. Znów ta fala strachu. Ogarnęła mnie panika. Oparłam głowę o szybę by nie upaść. - Wszystko w porządku? - Zapytał Cody? - Cassandra?
- Ja...boję się Ciebie. - Odpowiedziałam, a chwilę potem świat spowiła ciemność.

Komentarze